Rano, o 6:13 Wrotka i Czajnik przylecieli spotkać się w budce.
Wrotka przybyła pierwsza, wskoczyła do środka i zapraszała. Czajnik był bardzo rozmowny, już od wylądowania ćwierkał, w budce też nadawał, jak Wrotka skoczyła na próg, też gadał do jej ogona. Kiedy po odlocie robiła kółka w powietrzu - również poćwierkiwał.
Zaraz i on wyskoczył na próg, popatrzył chwilę, szybko odleciał i za moment zawrócił zgrabnym kółkiem w kierunku dołu komina.
Rano widać jeszcze było parę przelotów, w tym jak dwa sokoły mijają się w dole - jeden to na pewno sokół i to pewnie Wrotka, bo za kilka chwil rozemocjonowana przybyła do budki. Wskoczyła do środka, stąd krzyczała, zaraz wyskoczyła na poręcz i obserwowała co się dzieje. Widziała jak w dole ktoś przeleciał, gadała coś. Potem w górze widziała przeloty, pokrzykiwała obserwując je i zaraz szybko odleciała. Wygląda mi to na wizytę jakiegoś niepożądanego gościa, ale też chwilami jak wołanie do Czajnika.
przeloty i wizyta Wrotki na filmie
***
Chwilę przed dwunastą Wrotka wyłoniła się spod podestu i zaraz wylądowała na progu. Nie wołała, nie krzyczała, ale intensywnie lustrowała niebo.
Potem zasiadła na poręczy pod oknem i tak spędziła następne dwie godziny. Przemieszczała się powoli, po kroczku w kierunku rogu barierki, więc kiedy wreszcie odlatywała, to już prawie z końca poręczy. Wciąż ciekawiło ją co na niebie się dzieje. Raz można było dostrzec przelot, który obserwowała.
Poza tym skubała piórka, szpony, drapała się i przeciągała nogi i skrzydła. Raz już-już miała odlecieć, ale zrezygnowała i została jeszcze na 20 minut. Odleciała o 14:58
Fakt, że po krótkiej wizycie, kiedy to krzyczała na kogoś, tak długo pilnowała budki, też mógłby wskazywać że w pobliżu pojawił się ktoś obcy.